sobota, 21 listopada 2015

ZIrytowana

No i dlaczego o tym cały czas myśle?
Zastanawiając się czy to ze mną jest coś nie tak?
Nie wiem nawet do kogo mam napisać… Czuje się jak idiotka. Szczególnie przed jego kolegami, a nie powinnam – sam twierdzi, że to on ich nie rozumie. To dlaczego jest dla niego tak istotne, żeby był sam?

Zdradę wykluczam – znam go, ufam mu. Raczej nie odważył by się. Chce być sam bo? Bo koledzy się krzywo patrzą jak z nim przychodzę? Bo mnie nie lubią? Bo jak on jest sam to inaczej się zachowuje? Myślę, że to ostatnie.

Najbardziej mnie zirytowało jedno zdanie „jak będziesz chciała wracać wcześniej to ja z tobą nie wracam” – jakby powiedział „ide się najebać – nie przeszkadzaj!”.
Kurwa rozumiem męskie ego, męskie towarzystwo – ale to takie pierdolenie…
Nie bronię wychodzić na mecz z kolegami (czasami z koleżankami) , nie bronie w tygodniu się spotykać z kumplami, nie bronie mu w ogole wychodzić z domu. Nie jestem kurwa snobką, która nie pozwala mu wyjsć. Wyłazi co tydzień, a jak nie wyjdzie w jednym tygodniu to albo mi wypomina, albo idzie się najebać podwójnie. Nawet tego mu nie bronie – ale nie rozumiem! Bez kitu nie rozumiem.

Jak mam się spotkać ze znajomymi to pytam czy nie chciałby, jak on wychodzi to też pytam znajomych czy czegoś może nie robią – pech chciał że mam wielu znajomych w rozjazdach na weekendzie. Więc jak nie ma moich, a wyrażam chęć wyjścia – to czemu nie pójść z nim? Dlaczego on tego nie kuma? Chciałabym poznać jego stronę, ale on nawet nie ma ochoty o tym pogadać.
Jeszcze jakby mi się nie chciało, miałabym coś innego –i kazałabym mu zostać w domu, to okej rozumiem, byłabym zimną suką. Ale jeśli wie, że siedzę w domu, nie mam się z kim spotkać i nie mam nic przeciwko wyjściu – to o co chodzi? HELP ME! Bo ja nie kumam. CO jest ze mną nie tak? A może to nasz związek jest chujowy? A może on jeszcze do tego nie dorósł? Albo nie wiem… już nie wiem.


Musiałam się wylać gdziekolwiek! 
Pozdrawiam,