czwartek, 21 listopada 2013

Odczucia

Ostatnio jakoś nie mam weny na pisanie, ale postanowiłam się przemóc i spróbować...
Dużo się u mnie dzieje, zmiany, nauka, myśli, zmiany... itd.

Tytuł: "Oddech samotności"
Zastanawiające jak łatwo i szybko można się od kogoś odsunąć. Nie patrząc na tą osobę długi czas, mało rozmawiając, nie spędzając czasu. Aż chciałoby się powrócić do czasów, gdy nic Cie nie obchodziło i można było pójść, pobawić się, poznać kogoś, tak bez większych granic. Smutne, że przez brak czasu- psujemy. Tylko, żeby nie było za późno, aby to naprawić...

Smutno mi. 

Tytuł: "Fizyczny mętlik"
Wciąż głucho... boli i wiruje, a nadal  nie wiadomo o co chodzi. Badania odbieram niebawem.
Po za bólem występuje też inna fizyczność, która wiąże się z samotnością. Chodź ta nie jest tak kłująca i da się ją szybko wyleczyć, to ostatnio nie mam możliwości wzięcia leku.

Boli mnie.

Tytuł: "Budowanie przyszłości"
 Zmiana. Jestem ciekawa czy nowe będzie lepsze od starego. Jestem przerażona początkiem: cięzkiej, pełnej wyzwać, nauki i samozaparcia pracy. Ktoś mądry kiedyś powiedział: "Jeśli nie ryzykujesz to nic nie masz.".
Zaryzykowałam.

Boje się.

Pozdrawiam:*


piątek, 25 października 2013

Poszukiwania

 Pomógł mi w pewien sposób wyjazd. Nie mogę już patrzeć na to miasto, na tych ludzi, na siebie, a jednak... staram się znaleźć coś co pomoże mi w poszukiwaniach samej siebie. Może to jeszcze nie jest odpowiednia motywacja. Cały czas błądzę, moje myśli jeszcze nie są ukierunkowane na dobry tor, ale staram się, chodź wiem, że jeszcze za mało. Nie mam już może tylko negatywnego nastawienia (przez wyjazd), ale dobrego też jeszcze nie. 

Teraz powinnam siedzieć nad książkami, robić projekty do szkoły, malować, szukać pracy, tańczyć, a leże na łóżku z paczką chipsów i czekam aż za godzinę będę musiała wyjść z domu do pracy... i niby mam tyle planów, tak dużo do zrobienia i do zmiany a nie mam na to siły. Jak znaleźć tą motywacje? Wiem, że jeśli jej nie znajdę w najbliższym czasie wróci... wróci to, co przez ostatni czas przed wyjazdem mordowało mnie: psychicznie i fizycznie. 

Nie mogę bezczynnie czekać na cud, ale jak się do tego zabrać?
Pierwszym krokiem było zapisanie się na fitness, tylko do kolejnych kroków potrzeba czegoś więcej...
Wiem, że tego wszystkiego chcę, żeby żyć! Czuć to życie. 


piątek, 18 października 2013

Żałosna

Nic mi nie wychodzi. Nie mogę się skupić. Utknęłam w jednym miejscu.

Może przez pogodę, może przez to, że nadal nie wiem co mi jest- jestem nierozgarnięta, ale czy przez pogodę od dwóch miesięcy nie chce mi się spotykać z ludźmi, czy przez zdrowie wolę siedzieć w domu, siedzieć sama ze sobą i ze swoją głową, która płata mi figle? 

Zapominam cały czas, lęk przed wychodzeniem z domu, przed ludźmi, przed krokami w przód zamiast cały czas w tył. Ostatnio nie potrafię inaczej. Blokuje mnie wszystko co mnie otacza, źle się czuje, nie wiem czego chce. Czym to wszystko jest spowodowane? Marze o spokoju, o małym domku w górach, albo o znalezieniu dobrego punktu w tej całej rzeczywistości. Mówię i nie wiem co powiedziałam, gubię się, jestem mordercą samej siebie.

"Spójrz na pozytywne strony."
"Co sie z Toba dzieje?" 
"Pomogę Ci tylko powiedz czego chcesz."
"Jak długo musisz wszystko układać?"

Kocham bliskich, ale w odpowiedzi mogę tylko powiedzieć:
Pozytywów na razie nie mogę znaleźć.
Nie wiem. 
Nie potrafię określić czego chce. 
Jeszcze potrzebuje czasu. Ile? Nie jestem w stanie powiedzieć. 

Chyba potrzebuje pomocy.

poniedziałek, 14 października 2013

Obowiązek

Czego chce?
Zmienić prace.
To co Cię powstrzymuje?
Praca...

Nie ma. Nie mam gdzie się podziać. Już nie chcę tej, w której za bardzo się zatracam. Nie mogę nic zrobić, nie mogę nic zaplanować, nie mogę się spełniać... Chcę żyć, ale jak? Cały czas albo praca albo szkoła. Nie ma nic innego istotnego. A co z marzeniami????? Co z hobby?! Nie ma kiedy. Nie mam czasu na spełnianie tego czego chcę. Niestety musze tam być. Muszę póki nic innego nie mam.

Uwierzcie. Praca zmianowa zabija wszystko, wszystkie marzenia i cały płomyk studiów.

sobota, 12 października 2013

Pochmurnie

Jak zacząć?
Jak stworzyć to wszystko?
Jak kierować?
Jak trafić do celu?

Czekam na ten moment, żebym mogła zacząć działać. Wszystko pomału, czekam na to nastawienie/przestawienie. Spokojnie do wszystkiego dojść. Czuć się dobrze w tym co robię. Żeby to było takie proste, jak się wydaje. Poczułam to, że moge dużo zrobić. Jeszcze trochę. Poudaje jeszcze trochę, że mi tu dobrze, a później znikne. Zniknę w swoim świecie, który otworzy się na innych ludzi, który sprawi, że poczuję się szczęśliwa, który będzie moim życiem... 

Śniadanie, kawa, papieros i do pracy. Znowu 10 godzin patrząc na różnych ludzi, szczególnie na tych, dla których życiem jest tylko konsumpcjonizm. Więcej, bardzo dużo, niewyobrażalnie wielu ludzi ma ten sam cel. Mieć pieniądze, dobrą pracę, dom (bez kredytu), najlepszy samochód.Powodzenia. Ja się do tego nie nadaję. 

Pozdrawiam :*

czwartek, 10 października 2013

Podsumowanie stanu

Wróć.
Jeszcze raz zaczynam.

Właśnie przebyłam ciekawą rozmowe. Dawno z siostra nie rozmawiałam. Brakowało mi tego.
Tylko to było co innego. Inaczej brzmiała, inaczej była odbyta, jakby jej w ogóle nie było, przysnilo mi sie?

Nie... to nie był sen. Właśnie dostałam "pozwolenie" na spełnianie marzeń, bądź szukanie siebie!

Teraz mam cel. Czas zacząć działać. Mam nadzieje, że już niedługo będę mogła wam napisać: "Wracam! Teraz dążę do tego czego chce! Właśnie to robie, pomału, ale robię!"

Czas na przejście ze stanu egzystowania do życia!

Myślicie, że jestem taka silna? Że dam rade??
Sama nie wiem co robie i już nie kontroluje swoich myśli, ale może to właśnie one sprowadzą mnie wreszcie na dobry tor?

Miałam napisać o tym, że przez mój stan (który ciągnie sie już jakiś miesiąc/dwa) cierpią też najbliższe mi osoby. Nie widziałam tego, bo przejmowałam się, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, jak isc, a teraz.... przez jedną rozmowę! Jedna rozmowa dała trochę. Ciekawe na jak dlugo i czy w ogóle coś zdziałała, ale czas pokaże. Nie chce tracić czasu. CHCE ŻYĆ! 

czwartek, 3 października 2013

Zgaszony płomień

Teraz już wiem. Wypalam się. Nic mnie nie cieszy, nawet te rzeczy, które zawsze sprawiały mi przyjemność. Cieszę się z chwil, z ludzi obok, z tego, że mogłam ostatnio zacząć znowu życie na blogu i z tego, że mogłam trochę pomalować i obejrzeć parę ciekawych filmów... tylko, że coś sprawia, że nadal jestem smutna. Nadal czuję, ze to nie moje szczęście.
Nie chce wracać do pracy, a muszę. Nie chcę znowu tej codzienności, bez czterech ścian. Nie chce mi się nawet wyjść teraz z domu wiedząc, że dziś zakończyłam moją wewnętrzną wędrówkę na jakiś czas. Mam tylko nadzieję na to, że będę teraz powracała do niej częściej. Teraz wiem, że muszę, bo inaczej nie dowiem się co sprawi, żebym znowu poczuła ten płomyk.

Nadal nie wiem co mi jest, ale to okaże się z czasem. Pozostaje czekanie. Oby to tylko nie było nic co zniszczy mi ten świat, który układam sobie w głowie, bo powoli dochodzę do tego co może mnie "uratować", co mi pomoże.

Czekam na przełom w mojej duszy i głowie.

Życzcie mi powodzenia.

środa, 2 października 2013

III. Stres i przerażenie

Nie wiem co się dzieje. 
Jestem przerażona. 
Tylko, żeby tego nie było... 
Znowu stres.

Moje wnętrze (akurat teraz nie chodzi o uczucia) buntuje się. 
Negatywny. 
Ale nadal brak. I co? 
Stres mnie pożera... a ja nie wiem co robić.
Głowa wariuje, myśl o powracającej chorobie też.
Bo jeśli negatywny. To nawrót tego gówna jest chyba jedynym wyjaśnieniem.

Czekanie...
czekanieczekanieczekanieczekanieczekanieczekanieczekanie.
Humor?
Nie najlepszy. 

Powrót do żywych po chorobie?
Nie chce o tym myśleć. Jest mi dobrze tu, samej, bez pośpiechu i wkurwiania.


 

wtorek, 1 października 2013

Szczęście.


Czym tak naprawdę jest szczęście? 
Cieszymy się teraz z nowego samochodu, z pięknej bluzki, z tego, że wreszcie ukończyliśmy jakąś szkołę, że idziemy na przód, że kochamy bliskich i że oni nas kochają.

Czy naprawdę jesteśmy szczęśliwi?
Jak to jest?
Życie samo w sobie powinno być szczęściem, a jednak nie. Wciąż chodzimy smutni, coś nas denerwuje, złości, płaczemy, czujemy się źle (czasem nawet ze sobą samym). Cały czas czegoś nam brakuje. Jesteśmy albo sami, albo po prostu stresujemy się przyszłością. Ktoś nam odchodzi, bądź po prostu nie zdaliśmy jakiegoś egzaminu. Zawsze jest coś co sprawia, że nie jesteśmy do końca szczęśliwi. Wydaje się, że nigdy naprawdę nie będziemy, bo zawsze będzie to... to co nie pozwoli nam czuć się spełnionym. Chociaż nie chodzi tylko o spełnianie marzeń, chodzi o smutek, który w każdym z nas jest, robiąc coś złego, albo jak ktoś nam coś zrobi, albo po prostu się stanie. Nie na wszystko mamy wpływ. 
Ludzie już nie widzą szczęścia. Widzą pieniądze, widzą smutek, ból, złość. Nigdy nie będzie nam dobrze, tak jak powinno, bo wciąż nie jesteśmy zadowoleni...

Chyba od tego, że siedzę w domu tyle czasu za dużo myślę, za dużo chce. Przestudiowałam już tyle spraw i zastanawiałam się czego chcę. Czemu ludzie się boją? Boją sie zmian i boją się szczęścia. Ja też się boje. Niestety. Boje się, bo strach towarzyszy każdemu z nas. Nawet jak ktoś inaczej myśli to nadal się boi. Strach go zabija, albo miażdży tak, że nic nie zrobi... 

Strach nam zbudował ten świat.

poniedziałek, 30 września 2013

Czy to film?

Ciężko mi zacząć. Od lat prowadzę tylko jednego bloga, teraz chciałam coś zmienić, poza tym na onet.pl  dużo się pozmieniało. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie tutaj, do swojej społeczności bloggera. 
To tyle. Chyba.
Wiecie jak to jest w nowym miejscu. Ciężko się na początku wdrożyć. Ja teraz tak mam.
Ide zapalić.

..................................................................
Za dużo bym chciała napisać. Brakuje zdań, wyrazów...
Mam na imię... Dobra kogo to obchodzi? Nieważne. 

Ostatnio oglądam za dużo filmów psychologicznych. Ciężko mi się po nich pozbierać. Siostra i chłopak twierdzą, że za bardzo "ryje" sobie głowę. Lubie to. Oczywiście jakbym nie była chora to pewnie w tym momencie siedziałabym w pracy, bądź robiła coś innego co bardzo by mi niszczyło dzień i zanim bym się obejrzała byłby wieczór. Chociaż czas teraz tez się nie zatrzymuje, a ja nie robie nic ani do szkoły, ani nie szukam pracy (aktualną chcę zmienić). 
Wracając do filmów to obejrzałam dziś film o lesbijkach, nie wiem czemu zawsze do nich powracam. Nigdy sobie nie wyobrażałam życia z mężem, dzieckiem i psem. Zwykłe życie? Czy to w ogóle dla mnie? Nie twierdzę, że jestem homoseksualistką. Mam chłopaka i pewnie załamał by się czytając to wszystko, ale czasem... no nie wiem. Ciężko to określić, ponieważ dawniej myślałam, że na studiach spróbuje żyć z kobietą. Chłopaka jednak odnalazłam od razu po wyjeździe z domu i już tak zostało. Kocham jego, bo jest moim przyjacielem i potrafi mnie zrozumieć, przytula, kocha się ze mną, ale... nadal mam mały wstręt do facetów w łóżku. Było ich trochę, a jednak fizycznie najlepiej czuję się z kobietą. Dlaczego tak jest? Ciężko stwierdzić co dzieje się w mojej głowie... 
Oczywiście pociąg fizyczny jest do facetów, ale jak przychodzi co do czego to jakoś... Oczywiście nei robię problemów, bo po co ma się martwić. To tylko moja głowa i moje myśli, co by było gdyby. Wiem, że nic z tym nie zrobię, ale podzielenie się z Wami tym wszystkim jest najlepszym sposobem na wyrzucenie z siebie tego...

Mam nadzieję, że bardzo Was nie przestraszyłam i pomożecie mi zaklimatyzować się w nowym środowisku blogowym. 
Pozdrawiam.