Teraz już wiem. Wypalam się. Nic mnie nie cieszy, nawet te rzeczy, które zawsze sprawiały mi przyjemność. Cieszę się z chwil, z ludzi obok, z tego, że mogłam ostatnio zacząć znowu życie na blogu i z tego, że mogłam trochę pomalować i obejrzeć parę ciekawych filmów... tylko, że coś sprawia, że nadal jestem smutna. Nadal czuję, ze to nie moje szczęście.
Nie chce wracać do pracy, a muszę. Nie chcę znowu tej codzienności, bez czterech ścian. Nie chce mi się nawet wyjść teraz z domu wiedząc, że dziś zakończyłam moją wewnętrzną wędrówkę na jakiś czas. Mam tylko nadzieję na to, że będę teraz powracała do niej częściej. Teraz wiem, że muszę, bo inaczej nie dowiem się co sprawi, żebym znowu poczuła ten płomyk.
Nadal nie wiem co mi jest, ale to okaże się z czasem. Pozostaje czekanie. Oby to tylko nie było nic co zniszczy mi ten świat, który układam sobie w głowie, bo powoli dochodzę do tego co może mnie "uratować", co mi pomoże.
Czekam na przełom w mojej duszy i głowie.
Życzcie mi powodzenia.